Strona:PL London Biała cisza.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedzieć mowę, która najzupełniej zadowoliła zarówno ich pierwotny smak artystyczny, jak i zamiłowanie do metafor. Gdy mu na to odpowiedzieli Tling Tinneh i szaman, Harry rozdał pomiędzy mężczyzn rozmaite drobne podarki, wziął udział w ich śpiewach i dał się poznać, jako wykwalifikowany ekspert w hazardownej grze ich w piećdziesiąt dwie pałeczki.
Indjanie palili jego tytoń i byli najzupełniej zadowoleni ze swego gościa. Tylko wśród młodzieży można było zauważyć jakiś wyzywający nastrój, który, zresztą, tłumaczył się wyraźnemi aluziami starych kobiet i chichotem dziewcząt. W ciągu swego życia mieli oni sposobność poznać niewielu tylko białych ludzi, „Synów Wilka“, ale i ci zdołali ich coś nie coś nauczyć.
Mimo pozornego spokoju, Harry Mackenzy zauważył ów nastrój. W nocy, gdy leżał zawinięty w swoje futra, zastanowił się poważnie nad tym szczegółem i, wypaliwszy mnóstwo fajek, obmyślił cały plan działania. Jedna tylko dziewczyna naprawdę mu się podobała — była to Zarinka, córka wodza plemienia. Z rysów twarzy, całej postaci i sposobu obejścia najbardziej była zbliżona do ideału piękności białego człowieka, a wśród swoich towarzyszek wydawała się nieledwie anomalją. Weźmie ją, uczyni swoją żoną i nazwie ją... nazwie ją Gertrudą! Tak! Powziąwszy to postanowienie, przewrócił się na bok i natychmiast zasnął, jak prawdziwy syn swojej wszechpotężnej rasy.