gorzkie ściśnięcie serca na widok jej ociężałej postaci i niezdarnych ruchów. Im dłużej zaś patrzał,
tem wyraźniej chwiała się misternie skonstruowana
budowla nietzscheanizmu. W abstrakcji „klasa niewolników“ mieściła się doskonale. Nie zadowalniała jednak, kiedy chodziło o własną rodzinę... A
przecież, jeśli istniał niewolnik zgnębiony przez silniejszego, niewolnikiem tym była właśnie jego siostra Gertruda. Gorzko i dziko roześmiał się z paradoksu. Ładny mi wyznawca Nietzschego, jeśli
pozwala, żeby potężna struktura pojęć zachwiała się
od jednego podmuchu sentymentu — ech, od oddechu tejże moralności niewolniczej, albowiem właśnie moralnością niewolniczą była jego litość dla
siostry. Prawdziwie silny człowiek stanąć powinien
ponad litością i współczuciem. Litość i współczucie
poczęte zostały w przyziemnych norach niewolnictwa i były jedynie przedśmiertnym potem nędznego
tłumu słabych.
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/524
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d1/PL_London_-_Martin_Eden_1937.djvu/page524-1024px-PL_London_-_Martin_Eden_1937.djvu.jpg)