robić tyle niezwykłych rzeczy naraz! Jeść, jak nigdy nie jadł dotychczas, posługiwać się dziwnemi nerzędziami, przyglądać się nieznacznie, jak robią to inni, borykać z nieustannym napływem nowych wrażeń, wreszcie notować je i klasyfikować. Równocześnie zaś czuł, że pochłonięty jest wyłącznie myślą o Niej, dławiony chmurnym, bolesnym niepokojem, dręczącem pragnieniem wydobycia się z nizin świata na tę drogę, którą kroczyła Ona. W mózgu wirował mu kalejdoskop pomysłów i planów, zmierzających ku jedynemu celowi: zdobycia tej dziewczyny. Zarazem zaś, gdy spojrzenie jego biegło ku siedzącemu naprzeciw Normanowi, lub innym współbiesiadnikom, sprawdzając użycie noża lub widelca, — w każdym poszczególnym wypadku myśl chwytała, jak klisza, obraz danej osoby, oceniając ją odrazu, i automatycznie porównywając z obrazem Ruth. Przytem musiał jeszcze rozmawiać, słuchać co do niego mówiono, orjentować się co mówiono poprzednio, odpowiadać w porę na pytania swoim nieszczęsnym językiem, przyzwyczajonym do iście okrętowych wyrażeń i potrzebującym cugli nielada. A nadomiar złego — lokaj, zagadkowe niebezpieczeństwo, pojawiające się bez szelestu za plecami, tajemniczy sfinks, wymawiający pocichu niezrozumiałe pytania, na które natychmiast należało znaleźć odpowiedź. Najnieznośniej dręczyła go myśl o miseczkach do płukania palcy. Uparcie zastanawiał się nad tem, kiedy się ukażą, i jak będą wyglądały. Słyszał kiedyś o czemś podobnem, a oto
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/32
Wygląd