Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„O — Oh! stało się to tak nagle... W pewnej chwili trupia czaszka potoczyła się do moich nóg, potem druga... trzecia... ktoś najwidoczniej poruszył ten stos kości, tak starannie ułożony. Potem cień jakiś nagle przesunął się po silnie oświetlonej ścianie zakrystji. Skoczyłem w tę stronę. Cień już popchnąwszy drzwi wchodził do kościoła! Ubrany był w długi, ciemny płaszcz. Dobiegłem i uchwyciłem za kraj płaszcza. W tej chwili staliśmy obaj, cień i ja, przed głównym ołtarzem, a promienie księżyca przez witraże wpadały wprost na nas. Przytrzymany silnie za płaszcz, cień zwrócił się ku mnie i w jednej chwili ujrzałem, tak jak teraz widzę pana, przerażającą trupią głowę i oczy o fosforycznym blasku, wpatrzone we mnie z nienawiścią i groźbą. Na ten widok siły mnie opuściły i straciłem przytomność, którą odzyskałem dopiero w pokoiku moim w gospodzie pod „Zachodzącem słońcem“.