Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nadnaturalnego jakiegoś natchnienia. Żaden profesor nie nauczy tego. Możesz więc śmiało mówić, Krystyno, że słyszałaś Anioła muzyki.
„Tak, — odpowiedziała uroczyście — w mojej garderobie. Przychodzi tam codziennie dawać mi lekcje.
Dźwięk jej głosu był tak niezwykły i przenikliwy, że Raul spojrzał na nią z niepokojem, z jakim się spogląda na umysłowo chorą istotę, wierzącą niezachwianie w jakieś szalone majaki.
„W twojej garderobie...“ — powtórzył jak echo.
„Tak... w mojej garderobie i nie tylko ja sama słyszałam go...“
„A któż go jeszcze słyszał, Krystyno?“
„Ty, mój przyjacielu.“
„Ja! Ja słyszałem Anioła muzyki?“
„Tak, tego wieczoru, podsłuchiwałeś pod drzwiami mojego pokoju. To on mi mówił: „Musisz mnie kochać“. Ale sądziłam, że sama tylko go słyszę. Niech cię więc nie dziwi moje wzruszenie, wywołane wiadomością, że i ciebie doszły te słowa“.
Raul parsknął śmiechem. Krystyna, urażona, zwróciła się do niego, a w oczach jej, zwykle tak łagodnych, błyszczał gniew niepohamowany.
„Z czego się śmiejesz? — zapytała. — Zapewne sądzisz, że to był głos mężczyzny?“
„A gdyby“... — odparł Raul, czując w głowie zamęt.
„I ty to mówisz, Raulu? Ty, dawny mój towarzysz i przyjaciel ojca? więc co ty sobie wyobrażasz?