Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzysze nie mogliby orzec w jakiej chwili zjawił się tu, lecz każdy mimowoli pomyślał sobie,, że może wiarogodnem jest podanie, iż duchy osób umarłych zasiadają do stołu niekiedy wraz z żyjącymi!...
Przyjaciele pp. Richard i Moncharmin przypuszczali, że dziwaczny ten gość należy do znajomych pp. Debienne i Poligny — tamci zaś sądzili naodwrót. Dlatego też nie pozwolono sobie na żart niewczesny, na niestosowne pytanie, lub na gest niechęci względem niesympatycznego przybysza.
Ci którzy znali legendę o „Upiorze Opery” i wiedzieli o tajemniczej śmierci maszynisty Józefa Buquet, sądzili, że człowiek siedzący na końcu stołu, mógł doskonale uchodzić za żywe wcielenie nocnego gościa Opery i bohatera nieprawdopodobnych opowieści.
Tylko, że według brzmienia legendy upiór nie posiadał nosa, a temu tej ozdoby twarzy nie brakowało. Jednakże pan Moncharmin w pamiętnikach swoich twierdzi, że nos dziwnego gościa był „przezroczysty“. „Nos jego — pisał p. Moncharmin — był długi, cienki i przezroczysty i bardzo możliwe, iż był sztuczny“.
Czy w rzeczywistości upiór Opery zasiadł był przy bankiecie, wydanym przez dyrektorów, bez specjalnego zaproszenia? i czy pewnem było, iż ta nieznana osobistość była właśnie owym upiorem? Któż śmałby to twierdzić? Jeżeli wspominam o tym