Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiem znalazł się przy garderobie — otworzył drzwi — pokój był pusty! — W tej chwili opanowały go głębokie ciemności — zgaszono gaz na schodach.
„Ktoś jest tutaj! Dlaczego się ukrywa? — zawołał Raul przez zaciśnięte zęby.
Głos jego rozbrzmią! echem po korytarzu — poza tem panowała zupełna cisza i spokój — słychać było tylko coraz szybszy i dyszący oddech Raula.
Nie zdawał on sobie sprawy, że postępowanie jego w tej chwili było najjawniejszą niedyskrecją i zuchwałością.
„Nie wyjdziesz pan stąd, aż za mojem pozwoleniem — gorączkował się dalej. — Jeżeli nie odpowiesz — jesteś podłym tchórzem! Ale potrafię cię zdemaskować. — Szybko zapalił zapałkę. Czerwony płomień oświetlił pokój! Nie było w nim nikogo!
Raul wszedł do środka i bez namysłu pozapalał wszystkie znalezione tam świece i lampy — zamknąwszy poprzednio drzwi garderoby na klucz — poczem skoczył do gabinetu toaletowego Krystyny — otwierał szafy — przerzucał suknie — patrzał po kątach.
Nie było nikogo.
„A to co? — rzekł głośno. — Chyba tracę zmysły!
Długą chwilę pozostał bez ruchu w milczeniu, wsłuchany w szmer palącego się gazu. Nie pomyślał nawet o wzięciu na pamiątkę skrawka wstążki, lub kwiatu, walającego się na podłodze!