Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ją w Operze. Wsunąłem tę obrączkę w jej ręce i szepnąłem: „Weź to, weź to dla ciebie i dla niego. To jest mój podarunek ślubny... Wiem, że kochasz wicehrabiego de Chagny, nie płacz już więcej“. Nie rozumiała, zapytała o wytłumaczenie; powiedziałem, że jestem jej oddanym, gotowym na śmierć psem, a ona może poślubić tego, którego kocha. Pomyśl, co działo się ze mną, gdy wymawiałem te słowa, ale powiedziała mi „biedny Eryku“ i płakała razem ze mną.
Poszedłem więc oswobodzić wicehrabiego i rozkazałem mu iść do Krystyny. Ucałowali się przy mnie, tam, w moim pokoju. Kazałem przysiąc Krystynie, że gdy umrę, przyjdzie której nocy, przechodząc przez ulicę Scribe, i pochowa mnie w tajemnicy z obrączką moją złotą na palcu, którą do tej pory nosić będzie sama. Powiedziałem jej w jaki sposób odnajdzie moje ciało i co należało z niem robić... I wtedy Krystyna dobrowolnie pocałowała mnie raz jeszcze w czoło, o tu stary, tu, ale ty nie patrz, bo to straszny widok. Krystyna już nie płakała i dotrzyma swojej przysięgi... przyjdzie...“
Eryk umilkł. Pers nie pytał go o nic więcej. Był zupełnie spokojny o los Raula i Krystyny. Dziwnym, dziwnym człowiekiem, naprawdę, był Eryk.
Eryk nałożył maskę i gotował się do odejścia. Mówił jeszcze, że skoro uczuje koniec swój bliski, odeśle Persowi to, co ma najdroższego na świe-