Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dusiła go. Krystyna odgadła to i nie zatrzymywała Raula w pokoju.
Całemi godzinami teraz błądzili ręka w rękę po olbrzymim gmachu opery, zwiedzając wszystkie sale, korytarze, pracownie, garderoby i krużganki siedemnastu pięter, zatrzymując się, by spocząć na chwilę na darniowej ławeczce wspaniałego ogrodu, lub lasku, misternie i artystycznie wykonanego mistrzowską ręką dekoratora.
Raul dziwił się dlaczego więzi go tu przy sobie w tym sztucznym, zimnym świecie, pomiędzy zakurzonymi papierowymi kwiatami i krzewami i płóciennemi ścianami starych ruin i zamczysk, tak, jakgdyby inny, prawdziwy i piękniejszy świat nie istniał już dla nich. Młodzieniec wahał się jednak przy stawianiu najbłahszych nawet pytań, nie chcąc narazić Krystyny na daremne przykrości, gdy nie będzie mogła lub chciała na nie odpowiewiedzieć.
Niekiedy szła z nim do olbrzymich sal przyćmionych, dusznych, gdzie nigdy promień słońca nie doszedł, napełnionych błyszczącymi zbrojami, wspaniałymi różnobarwnymi kostjumami, i tkanymi złotem i srebrem, gdzie rzędem stali zakurzeni rycerze średniowieczni z opuszczonymi przyłbicami i, dotykając delikatną dłonią ich twardych pancerzy, mówiła im, uśmiechając się dziecinnie, że wieczorem wskrzesi ich do życia i zawezwie na krawy bój... — przy oślepiającym blasku świateł i dźwiękach wspaniałej muzyki.
To znowu pukała dyskretnie do małych korytarzowych drzwi na górnych piętrach i wchodziła z Raulem do małych, wąskich pokoików, gdzie przy świetle elektrycznem pracowali zgarbieni, pochyleni, starzy krawcy szewcy i złotnicy, opery, przykrawając, szyjąc, oczyszczając potrzebne kostjumy i rekwizyta na wieczorne przedstawienie.