Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


XII
PONAD ZAPADNIAMI

Dnia następnego Raul spotkał się z Krystyną w Operze. Na palcu jej prawej ręki błyszczała ciągle złota obrączka, lecz była tak dobrą, tak serdecznie i szczerze pytała o jego zamiary na przyszłość, iż starał się o tem zapomnieć.
Oznajmił jej, że wyprawa do bieguna północnego, do której należał, została przyśpieszona i wyrusza z Francji najdalej za cztery tygodnie. Wiadomość ta sprawiła jej radość. Zdziwiło go to i zabolałe.
„Jak możesz, Krystyno, tak lekko mówić o rzeczach tak poważnych! A może nie powrócę z tej wyprawy i nie zobaczymy się już nigdy. Mogę umrzeć przez ten czas.
„I ja także“ — odpowiedziała spokojnie.
„O czem myślisz, Krystyno?“ — zapytał Raul, — widząc że twarz jej przybrała, skupiony poważny wyraz, jakby pod wrażeniem myśli, nawiedzającej ją po raz pierwszy, a spojrzenie dziwnie się rozjaśniło.
„Myślę o tem, że prawdopodobnie nie zobaczymy się więcej“.
„I to ci sprawia takie zadowolenie?“.
„I że za miesiąc musimy się rozejść na zawsze...“
„Albo też zobowiązać się do wzajemnego oczekiwania na siebie...“
„Cicho bądź, Raulu. Wiesz dobrze, że nie będziesz nigdy moim mężem. Ale posłuchaj mnie — mówiła dalej z błyskiem dziecinnej radości w oczach, — możemy jednak, pomimo wszystko, zaręczyć się... Nikt o tem wiedzieć nie będzie... możemy to przecież ukryć. Będziemy narzeczonymi przez miesiąc, mój przyjacielu... Za miesiąc pojedziesz, a ja zachowam wspomnienie tych dni na