Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Więc żyć będziesz Raulu, — odezwał się smutny i przerywany wzruszeniem głos z za czarnej koronki aksamitnej maski. — Żegnam cię! Odejść muszę“!...
„A pozwolisz mi niekiedy przyjść cię oklaskiwać? — zawołał ironicznie młody człowiek.
„Nigdy już więcej śpiewać nie będę“.
„Ach! doprawdy. Nie pozwolą ci. Otoczą cię dobrobytem i zbytkiem. Nie będziesz więcej potrzebowała pracować na życie. Ale w lasku Bulońskim spotkamy się, nieprawdaż“?
„Ani w Lasku, ani nigdzie Raulu. Nie ujrzysz mnie więcej...
„Proszę — i nie mógłbym się dowiedzieć, gdzie, w jakiem niebie, czy piekle, ukrywać się będziesz, tajemnicza pani?
„Przyszłam ci to właśnie powiedzieć... Ale teraz widzę, że nie uwierzyłbyś mi... Straciłeś we mnie wiarę Raulu. Już wszystko między nami skończone!...
Słowa ostatnie wymówione były głosem, w którym dźwięczała taka rozpacz, że Raul zadrżał i poczuł jakgdyby wyrzuty sumienia...
„Na miłość Boską, Krystyno, błagam cię, powiedz mi co to wszystko znaczy, — prosił łagodniejszym głosem. — Jesteś wolna!... Przychodzisz do Opery w przebraniu, otaczasz się tajemnicami...
Dlaczego nie wracasz do siebie?... Do swojego mieszkania?... Co robisz od dni piętnastu? Co to za historja o Aniele muzyki, o którym mówiła mi p. Valerius? Ktoś cię okłamuje, nadużywa twojej wiary! Byłem sam świadkiem tego w Perros.