Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ostrożny. Do widzenia Candeur, do widzenia Włodzimierzu!
Zdaleka pożegnał ich skinieniem, nie podając ręki. Bał się wzruszenia, bo chwila była rzeczywiście groźna. Wybiegł śladem Iwany.
— Przeklęta baba! — warknął Candeur. — Nie pozwoli nawet zjeść człowiekowi! Ale go wzięła! Życzę jej, aby padła od pierwszej kuli.
— Zobaczysz, że wyjdzie cało, dyablica, a kopyta wyciągnie Rouletabille. Tak bywa zawsze!
— Stul gębę, idyoto! — wrzasnął Candeur — Skończ jeść i chodźmy. Nie możemy go przecież zostawić samego.
— Gdy się znaleźli na dworze, ujrzeli zaraz Rouletabilla i Iwanę, stojących za skałą; oświetlały ich raz poraz strzały armatnie. Nie mogli iść dalej, wstrzymani naporem szeregów.
Iwana okręciła głowę welonem, który powiewał z wiatrem, jak sztandar.
Nagle rozległ się krzyk Rouletabilla.
Przybiegli do niego.
— Czyś ranny? — spytał Candeur.
— Nie... Ale Iwana... gdzieś znikła.
Zaczął wołać, ale głos jego utonął w grzechocie karabinów maszynowych.
Iwana dała nagle nura w tę falę ludzką, płynącą ku śmierci i fala ta poniosła ją z sobą, gdzieś