Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cięzcy Bułgarzy zaczęli się grupować, siadać na konie, ustawiać w szeregi. Trąbka wzywała raz poraz tych, którzy się opóźniali.
— Cóż to takiego? — dziwił się Candeur.
— To znaczy, — odrzekł Rouletabille, że Turcy nadciągają w znaczniejszej sile.
— Nagle, oddział się uformował, zabrzmiała komenda i Kietew, ze swoimi, opuścił wieś, ruszając w stronę północną.
— Widzicie, że miałem racyę! — powiedział Rouletabille. — Teraz kolej na nas. Uciekajmy, o ile jeszcze czas!
— Zwracając się do Iwany, dodał:
— Droga panno Iwano, zbierz siły. Trzeba teraz jechać, nie mamy chwili czasu.
Uśmiechnęła się boleśnie, ale uczyniła wysiłek i poszła przodem, ku miejscu, gdzie zostawiono konie.
Rouletabille uczuł wprost nienawiść do Iwany: Więc ona kocha tego mordercę swej rodziny myślał. — Cierpi, nie starając się nawet ukryć swego bolu. Myśli tylko o tem czarnem, okrwawionem ciele, które żołnierze włóczyli w tryumfie, po placu, a potem unieśli ze sobą, jako łup wojenny.
— Prędko, prędko! — wołał Włodzimierz. Patrzcie, baszybożuki wychodzą z meczetu. Teraz sprawa z samymi Turkami!
Ale nie stało już czasu na odwrót.