Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż za zawód! Cóż za kraj! — wołał co chwila biedny Candeur.
Powtarzał to co chwila i jechał z głową ukrytą w grzywę swego wierzchowca, a podnosił głowę tylko wówczas, gdy mu przysiągł Włodzimierz, że w pobliżu niema żadnej podejrzanej postaci.
Iwana jechała na przodzie, często nawet oddalała się znacznie, nie bacząc na wołanie i przedstawienia Rouletabilla. Widać było, że nią miota niepokój dojmujący.
Odbiła się od oddziału i znikła im z oczu, około południa, w chwili właśnie, kiedy Rouletabille zatrzymał pochód, by nieco spocząć i rozprostować nogi.
— Panna Wilczkow znikła! — zawołał Włodzimierz. — Trzebaby ją znaleźć!
— Nieznośna kobieta! — jęknął Candeur.
— Co ty gadasz?! — wrzasnął wołał nań Rouletabille, czerwony, jak kogut.
— Panowie! — krzyknął Włodzimierz. — Nie sprzeczajcie się, ale raczej spojrzyjcie przed siebie!
Spojrzeli przed siebie, spojrzeli potem w prawo i w lewo i skamienieli. Otaczała ich nowa banda rabusiów. Tym razem nie byli to nawet rabusie, ale nieregularne wojsko tureckie. Podróżni ujrzeli skierowane na siebie lufy karabinów.
Candeur wyciągnął zaraz z kieszeni swą