Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pomogło to wiele, bo suchotnik wkrótce umarł, a ona, po jego śmierci, usunęła się zupełnie od świata. Mówiąc szczerze, kakao interesowało mnie więcej, niż wszystkie piękne wdowy na całym świecie, postanowiłem więc pojechać; niestety, mój przyjaciel zmuszony był zająć się bardzo ważnymi interesami i nie miał na to czasu. Dał mi tylko swoją wizytówkę i służącego i z tem wyprawił mnie w odwiedziny.
Po trzygodzinnej jeździe wierzchem, dostaliśmy się do oznaczonej farmy, która zewnętrznie nie różniła się niczem od innych. Wjechaliśmy przez bramę na dziedziniec, gdzie zaraz odebrano od nas konie, a jakiś stary Murzyn poprowadził mnie w głąb olbrzymiego parku. Oczom moim przedstawił się tu piękny budynek, w stylu willi, z obszerną werandą.
Stary Murzyn wyprzedził mnie, wziąwszy wizytówkę moją i p. D., udając się do pani. Ja zostałem w oddaleniu między zaroślami prawie zupełnie ukryty i podziwiałem piękny widok. Na werandzie, w bujającym fotelu, siedziała przecudna postać kobiety, ubranej w biel. Ręce miała założone w tyle głowy. Oparta tak, kołysała się lekko, podczas gdy stojący poza nią Murzyn poruszał wachlarzem, chłodząc jej twarz.
Stary Murzyn wyszedł po kilku stopniach na werandę, ukląkł przed swoją panią i oddał jej karty wizytowe, które ona przejrzała pospiesznie, poczem dała znak ręką: prosić. Murzyn przybiegł szybko z powrotem i poprosił, abym się za nim udał.
Pani przyjęła mnie nader uprzejmie. Była to kobieta jeszcze młoda i istotnie piękna, wzrostu średniego, o bujnym biuście. Włosy miała rudoblond — pod każdym względem zjawisko niepospolite. Rozmawialiśmy o celu mego przybycia, o plantacyach, o stosunkach społecznych, o kraju wogóle.
Podczas gdy wyraziłem swoje zdziwienie, że w tym kraju właściciele plantacyi używają do osobistych posług Murzynów, zaśmiała się ironicznie i zauważyła, że mógłbym w tym kierunku wiele u niej się nauczyć, albowiem posiada specyalne zdolności tresowania niewolników. Gdy znowu wyraz »niewolnik« dotknął mnie niemile, zauważyła z uśmiechem, że nie ma zamiaru sprzeczać się o wyrazy, o nazwę.