Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie trwało długo, a młodą wdową zainteresowała się cała okolica. Otoczył ją też cały rój wielbicieli. Ona jednak przyjmowała wszystkich uprzejmie i grzecznie, ale każdemu z oświadczających się wyjaśniła, że po raz drugi zamąż wyjść wcale nie myśli. Odprawy były tak stanowcze, że dano jej wreszcie spokój.
Ale równocześnie parobcy wiejscy, wzdychając do niej ukradkiem i marząc o niej po nocach, czuli jakąś dziwną trwogę przed tym »pięknym szatanem«, jak ją powszechnie nazywano. Szczególnie budziła podziw i zachwyt u wielu, gdy wystrojona w piękny kożuszek, korale i czerwone buty, szła do kościoła w niedzielę, dumna i niedostępna.
Umiała ona znakomicie panować w sytuacyi. Zwłaszcza despotyczną i nieubłaganą była w swojem gospodarstwie. Biada temu, kto śmiał wleźć jej, jak to mówią, w drogę. Z nią nie było żartów. Ba, co jeszcze. Jeżeli rodzice nie mogli dać sobie rady z krnąbrnemi dziećmi, natenczas oddawali je na pewien czas do Teodory Bogulescu. Ona potrafiła wkrótce wyleczyć oporne latorośle z wszelkich złych przywar i nałogów.
W tym czasie baron Andor ukazywał się w swoim majątku bardzo rzadko. Zimę przepędziła młoda para w Paryżu, lato w kąpielach, Kiedy wreszcie pojawiła się na jakiś czas we dworze, otoczonym wielkim parkiem, to prawie nikt jej nie widział. Wśród takich warunków baron i Teodora nie widywali się całymi latami.
Nagle gruchnęła wieść, że baron znaczną część swego majątku przehulał i że teraz długi czas będzie siedział w domu. Wieść tę przyjęła Teodora zupełnie obojętnie, ale gdy dnia pewnego spotkała barona na drodze, twarz jej oblała się purpurowym rumieńcem, a serce ozwało się głośniej, niż zwykle. Jechała właśnie do miasta na jarmark, siedząc na koniu po męsku, z batogiem w ręce, podczas gdy baron zbliżał się ku niej z przeciwka, na rumaku angielskiej rasy. Przypatrywał się jej uważnie, ale poznał dopiero, gdy się rozminęli.
— Teodora — zawołał.
Zatrzymała się i obróciła na siodle.
— Czego sobie pan życzy odemnie?
— Zapytać się, jak ci się powodzi.