Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie mamy czasu.
— Ja ich pochowam — ozwała się Milena.
To powiedziawszy, zamknęła okienko i wybiegła na dwór.
— A więc dobrze — ozwał się uradowany oficer — dostaniesz garniec wódki i talara, ale musisz ich pogrzebać zaraz.
— Do rana będzie wszystko gotowe.
— Jeżeli tedy będzie do rana wszystko gotowe, to dostaniesz drugiego talara. Bierz się do roboty.
Prusacy pozrzucali prędko na śnieg ciała pomordowanych, zostawili dziewce bańkę wódki i odjechali.
Widok był okropny, ale herod-dziewczyna nie wzruszyła się bynajmniej. Napiła się wódki, chwyciła łopatę i poczęła szybko kopać szeroki dół, śpiewając przytem:

Tyś o wolności, głupcze, śnił,
I w duszy wielkie snuł nadzieje,
Teraz tu będziesz sobie gnił —
Zwykle to na tym świecie dzieje.

Popiła znowu wódki i kopała dalej, aż żelazo łopaty dźwięczało o zamarzłe grudy ziemi.
Na wierzbach krakały kruki, a wycie wilków gdzieś w pobliżu mogło było obudzić trwogę w sercu najdzielniejszego człowieka. Grabarka skończyła wreszcie kopać, wylazła z dołu i poczęła się przypatrywać trupom.
— Byłeś z pewnością dowódcą — ozwała się, patrząc na zwłoki siwego starca, ubranego w bogaty kontusz — oddam ci więc pierwszeństwo.
Wzięła go na ręce, jak dziecko i zaniosła do grobu, poczem wróciła do drugiego i trzeciego. Z tym już nie robiła tyle ceremonii.
— A twoja głowa gdzie? — mruknęła znowu, śmiejąc się na widok tułowia, pozbawionego głowy.
Rozpatrując się chwilę, znalazła ją jednak i cisnęła w dół. Napiła się raz jeszcze wódki. Księżyc wyszedł już wysoko na niebo i oświecił śnieżną okolicę. Było widno, jak w dzień. Ciszę przerywało tylko wycie wilków pod lasem i szczekanie psów wśród chat.