Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I tak przez dłuższy czas ja polowałem, ona polowała również, wiosłowała i zabawiała się w licznem towarzystwie. Nadeszła wreszcie jesień, liście drzew pożółkły, szron każdego poranka pobielał łąki i ścierniska, od północy powiewał coraz ostrzejszy wietrzyk, zwiastując blizką zimę, a hrabina ani myślała o powrocie do Paryża. Było to dla mnie trochę ciekawe, w każdym jednak razie zajmował mnie więcej lis, który, jak mnie poinformował pewien chłop, co noc wychodził na brzeg lasu w pobliżu zamku pięknej hrabiny i można go było łatwo upolować. To też pewnej nocy księżycowej wziąłem strzelbę i udałem się na zasadzkę, kryjąc się w krzakach w pobliżu zamku.

∗                    ∗

Lis wcale nie przyszedł, ale natomiast inna kosztowniejsza zwierzyna wpadła w mą sieć...
Leżałem w trawie za krzakiem. Przedemną rozprzestrzeniała się niewielka łąka, na której kładła się biała poświata księżycowa, a dalej czernił się potężny las.
Nagle otwarła się furtka w parkanie od parku i ukazała się w niej wspaniała postać kobieca. Cicho, ostrożnie zamknęła furtkę, podniosła wysoko jedwabne suknie i zakwefiwszy twarz gęstą, białą woalką, poczęła się zbliżać ku mnie.
Była to hrabina Ronstan.
Szybko i z pewną trwogą przekradła się przez zarośla i stanąwszy o jaki metr odemnie klasnęła w dłonie. Na ten znak wyskoczył z ukrycia tęgi, rosły młodzieniec, liczący najwięcej lat dwadzieścia i padł jej do nóg... Objęła go lubieżnie w ramiona i poczęła pieścić...
A więc zagadka dla mnie wyjaśniona. Poznałem środek odmłodzenia, nie kabała oryentalna, nie kąpiel w krwi ludzkiej, lecz nowa miłość, mniej niewinna, ale szczęśliwsza, niż poprzednia, zwróciła pięknej Bernardynie młodość w całej pełni.