Strona:PL Leopold Blumental Wszechpartyjna rodzina.pdf/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mania lubi pieśni narodowe: przepisała je ładnie w albumie, którego strzeże, jak świętości.
— Endeczka! — zadecydowali braciszkowie. Agrarjuszka!
— Jezus Marya! Mamo, co oni wygadują! Agrar…
Matka podnosi oczy z nad okularów i powiada:
— Wstydzilibyście się, chłopcy! Czy to można tak wymyślać na starszą siostrę? Takie brzydkie słowa… Chyba od stróża nauczyliście się… Nikt porządny nie potrafi powtórzyć…
— Kiedy proszę mamy, jest endeczka — zapewnia Romek.
— Jak Bozię kocham… nie jestem — odpowiada Mania.
— Tfy! — powiada Jaś do Mani — ty chcesz autonomii „po kawałku!“
— Jak Bozię kocham… nie po kawałku… zaklina się Mania.
— Przysięga się!… Zatem endeczka! — konstatują obydwaj…
— Czy wy się nie przestaniecie kłócić? — już ze łzami w głosie prosi siostra.
— Aha! jedność!… znamy się na tem!… — mówi Romek.
— Ona jeszcze powie, że niema „klas“ — dodaje Jaś.
— Nie powiedziałam tego… To dla ciebie niema klas! Zostałeś w jednej klasie drugi rok… powiada Mania, sprawiając sobie ulgę złośliwą uwagą.
— Nędzna! — to przez strejk!
— Strejku nie było dwa lata temu — a także zostałeś!
— Oho!… jaką ona ma pamięć!… Opiera się na tradycyi! — powiada Jaś. Pilnuj swoich kapitałów w puszce… Eksploatatorka!
— Mamo… ja mu dam po łapach… — zapowiada Mania.