Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tu mówiący zrobił umyślną pauzę, niejako dla przekonania się o celności pierwszego strzału. A strzał był dobry, cośmy musieli z niepokojem stwierdzić. Zarzut poetyczności skierowany przeciwko temu, kto sam przeciw poezyi występował!... Dobre. Oskarżyciel pobladł, czknął i z natężeniem wpatrywał się w obrońcę, jak gdyby się i w nim win chcąc doszukać.
— »Posępny szereg« — ciągnął mówca, zadowolony ze skuteczności pierwszego ciosu — »posępny szereg obrazów, albo raczej sztychów — wyraz ten pochodzi od stechen, stach, gestochen, kłuć, przebijać... Szereg sztychów zatem, któremi szanowny mój poprzednik usiłował przed chwilą wykłuć nam oczy, aby snadź nie widziały prawdy, więcej nas może raził jaskrawością, aniżeli przekonać mógł tem, co zazwyczaj nazywamy rozsądkiem. Boć jeżeli oskarżony spełnia zarzucone mu przestępstwo czuwania, gdy śpi reszta Warszawy, gdy śpi cała Polska, cała połowa kuli ziemskiej nawet, to czyliż tego przestępstwa nie podzielają z nim antypody?... Może szanowny oskarżyciel zechce nam powiedzieć, co się robi ze słońcem, gdy zajdzie na jednej z dwóch półkuli ziemskich? Czyżby też spało?... Jeżeli dobrze zrozumieliśmy jego myśl — nie słońca, tylko oskarżyciela! — to należałoby skazać na ścięcie całą drugą półkulę, zmniejszając świat do połowy, do pół­‑świata,