Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tych objawów zakłócających równowagę chcącego być jedynie wypitym, nie rozlanym, spokojnego, niewinnego, słońcu ducha winnego wina — winowajca rzucał ku nam z po za binokli zaczepne, sardoniczne błyśnięcia. Co do nas, to przy winach siedząc tak, nie bez pewnego cierpkiego podniecenia rozglądaliśmy się w wyłuszczanych nam przewinach; a cierpkość tę oraz to podniecenie z goryczką i pobudliwem działaniem wina zestawiając, wogóleśmy się w tych przewiństwach coraz bardziej rozsmakowywali, coraz bardziej urastały nam serca i żywiej a żywiej płonęliśmy ku rozkoszy, która nie w innem się czemśkolwiek zawierać powinna, jeno w godziwem użyciu w zgodzie z godzinami i w owem najstosowniejszem jej, rozkoszy, odmierzeniu winnem zasłudze. Gdyśmy tak w tem błogiem napawaniu się spożywczem trwali, oskarżyciel obwiódł nas mętnawemi, o ile się zdawało, oczyma, zlekka się zatoczył i spoglądając następnie ku krzesłu, jak gdyby na niem usięście za odpowiedniejsze przy rozpatrywaniu win niźli stanie uznając, rzekł:
— »Zatrzymywać się nie będziemy nad karygodnością przedewszystkiem czytania książek filozoficznych i poetyckich wogóle, oraz nad szkodnictwem buntowniczego poniekąd zgłębiania istoty zjawisk przez ludzi do tego niepowołanych, którzyby pensyą profesorską