Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
gada, toć zawsze coś­‑nie­‑coś o uszy się otrze.
Górne loty!.. Poezya!.. Znam ją.
Pamiętam, gdym byczkiem tylim­‑ot był,
od stada­‑m odbiegł raz i, luzem chadzając,
wlazłem w zakazaną wyczkę.
I cóż powiesz? Poskubawszy trochę,
wróciło się z guzem do obory — i finis.

Takie rzeczy plamią.

Szczerze ci powiadam: rzuć latanie płoche!
jak mnie tu żywego widzisz  —
najlepiej przy pracy...
Ale com to chciał mówić?.. Powiedz­‑no,
dla czego wy, ptacy,
jeśli lubicie obcy, daleki kraj ten,
jeżeli łaskawsze są dla was te morza, te spieki:
nie zostajecie w tym kraju na zawsze?“

— „A ty, szanowna arko rolnicza, powiedz,
czy nigdy nie gna cię w pole
nic, oprócz bicza?
Jakże z tym Majem?..