Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

księżny na bohatera naszego — wpływ słaby wprawdzie, nie mniéj jednak wyraźny, objawiający się przez to, że bohater nasz stósował się do niéj. Gdyby było inaczéj, ani by pomyślał o tém, jakim powozem ma jéj wizytę oddawać. Fiakier wydawał mu się już niestósownym, niewłaściwym.
O trzeciéj słyszeć się dało pukanie do drzwi Lecha.
Entrez!..
Drzwi się otworzyły — ukazała się w nich postać Czesława Lackiego...
Odwiedziny te ucieszyły bohatera naszego. Powitał gościa uprzejmie.
— Proszę... — przemawiał — usiądź pan i rozgość się... Może czém służyć mogę?.. wina kieliszkiem?.. wodą sodową?.. papierosem?..
— Niczem, panie łaskawy... — odpowiedział Czech — dobrém sercem...
— Cóż tam?.. co słychać?..
— Owóż, zdam najprzód panu sprawę, z tego co słychać... Księżna zaniepokojona...
— Kim?.. czém?..
Przyszedł mu zamach na myśl.
— Panem... — odrzekł artysta — czyś nie chory?.
— A... — odetchnął. Zdrów jestem jak zwykle... Prosiłbym pana, żebyś za troskliwość podziękował księżnie, gdybym się do niéj dziś sam nie wybierał...
— Wybieraj się i jedź... — rzekł Czech — nie dziękuj jednak, jeżeli jéj przykrości wyrządzić nie chcesz... Pod względem tym jest ona ogromnie draźliwą... gniewa się... Wystaw pan sobie, rozgniewał ją adres, jaki wystósowała do niéj gmina, dziękując jéj za sute datki na szkołę, na szpital i na ubogich...