Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nęła, pomimo że nad nią dziesiątki wieków przemknęły, owszem, żyje — żyje tą potężną, racyą bytu, która do bytu powołała trzy jednoszczepowe narody, związane w chwili narodzin swoich troistością braterską. Z braci rodzonych — powiada podanie poetyczne — powstały bratnie narody. Wypadki późniejsze rozerwały je, rozdarły, pokawałkowały, ze szkodą jak największą i z krzywdą swoją tak ich wszystkich razem, jak każdego z osobna. Tu nastręcza się pytanie: czy zadaniem dziejowém jest krzywdzić narody? Filozofia historyczna odpowiada na to pytanie przecząco. Nie — narody nie są na to, ażeby je dzieje krzywdziły: nie! Idea braterstwa jest ideą niespożytą. Nie połknęły jéj apetyty moskiewskie i niemieckie. Żyje ona i przebywa śród nas, nie jako upiór, ale jako testament polityczny, jako przestroga, któréj doniosłość olbrzymia rzuca się w oczy każdemu, czyjego wzroku nie zaćmiewają doktryny, noszące na sobie stępel petersburski, berliński, wiedeński, a mające na celu trzy narody we wieczném utrzymywać rozdwojeniu i rozdzieleniu. Tytuł przeto, który powieści niniejszéj dałem, wyobraża ideę i jako taki nie jest w chwili obecnéj anachronizmem.

1.

Zaczynam tedy powieść.
Rzecz dzieje się w Petersburgu.
Uprzedzam czytelnika, że Petersburg nie jest teatrem, na którym się rozwijać mają wypadki pomienione; jest atoli względem takowych punktem wychodnim. W stolicy takiego państwa olbrzymiego tkwi niejeden punkt wychodni. Ogniska takie to mają do siebie, że zaczątki ruchów rozchodzą się z nich w strony dalekie. Petersburg sięga do Indyów, do