tywał szybko znaki telegraficzne z trzymanych w ręku klisz, zawołał z nadzwyczajnem wzruszeniem:
— Przyjaciele moi! Nie omyliliśmy się w naszych przewidywaniach: inżynier żyje i zamieszkuje planetę Marsa, a nam przypadł zaszczyt odebrania z niej pierwszego telegramu!
I zaczął czytać powoli, rozdzielając zgłoski:
Komunikacja między Marsem i Ziemią zaczęła istnieć!
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Z nadejściem nocy, Robert, pomimo łez i próśb Eoji oraz całego swego otoczenia, zapuścił się w las podzwrotnikowy, w towarzystwie jedynie owego wampira, o którym sądził, iż jest już zupełnie obłaskawionym i który poprzedzał go, podlatując ciężko.
Zaopatrzony w broń i żywność, szedł za swym przewodnikiem brzegiem jednego z kanałów przez kilka godzin, aż na polance leśnej, będąc daleko już od swoich, został przez niego opuszczonym i natychmiast otoczonym przez całą chmarę Erloorów, które zlatywały się ze wszystkich zakątków lasu.
Próbował przy pomocy krzesiwa, rozpalić ogień, który mu dotąd był skutecznym środkiem obrony: lecz zanim to zdołał uczynić, poczuł owijające go jakieś
- ↑ Ten niezupełny urywek jest ostatnią wiadomością o Robercie Darvel’u, który sygnalizując kolejne wydarzenia, nie wyjaśnił sposobu, jakim przesyłał swe wiadomości.