Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Piętro to, które zamieszkiwał stary bramin, było obecnie tylko rodzajem okrągłej studni, o brzegach zczerniałych od ognia: dach jego został całkowicie spalonym.
Ślady rozpryśniętego mózgu na ścianach oraz przyschnięte do nich wstrętne szczątki ciała, świadczyły wymownie, jakiemu losowi uległ Ardavena.
— Moi przyjaciele! — zawołał kapitan drżącym ze wzruszenia głosem — teraz pojmuję wszystko: nie piorun był przyczyną tego pożaru, lecz — bolid!
Zkądże on mógł pochodzić? Tylko — i jedynie... z Marsa!...
Kapitan nie mylił się w swych przypuszczeniach.
Meteoryt, który z powodu szybkości swej i rozgrzania do białości, był wziętym przez Hindusów za błyskawicę, spadając, przebił z przerażającą siłą trzy kamienne sklepienia i zabił napotkanego na drodze bramina.
Długie milczenie zapanowało wśród naszych znajomych...
Wszyscy troje uczuli się wciągniętymi w wir wydarzeń niezwykłych, których potęgą nie mogli kierować; wreszcie przerwał ciszę głos naturalisty Ralfa:
— Musimy koniecznie znaleźć ten bolid, tembardziej, iż kapitan przypuszcza, że pochodzi on z Marsa. Ale czy może kto dowieść tego napewno?
— O, dowodów mi nie brak — zawołał kapitan — wytłomaczę to wszystko i wiem, iż będziecie zmuszeni przyznać mi słuszność.
Poprzedzani przez służącego krajowca, zeszli na niższe piętra, w sklepieniach których widniał otwór okrągły, o krawędziach tak czysto wykrajanych, jak gdyby wymierzono je wprzód cyrklem. Sam ów bolid