Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jednak leżał zaryty w ziemi, wewnątrz wieży — i tam też zeszli.
Początkowo ujrzeli tylko jakiś kształt wydłużony, utkwiony pionowo w ziemi, który był rozpalony do białości i wyziewał duszące gorąco.
Lecz, ku najwyższemu zdziwieniu wszystkich trojga, ten dziwny aerolit miał formę najzupełniej prawidłową. Był to owal, z końcami zwężonemi, niby jakieś grube a niezbyt długie cygaro, nie będące ani kamieniem, ani massą, z jakiej się składają zwykłe meteoryty.
Kapitan i jego towarzysze musieli uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż się ta ognista masa, rozpalona długiem tarciem o powietrze, ostudzi.
Gdy to nastąpiło, kilkunastu cipajów, uzbrojonych w metalowe drągi, zdołało z wielkiemi wysiłkami zaledwie wyrwać bolid z wklęsłości, którą wydrążył swym ciężarem i wynieść na jeden z wewnętrznych dziedzińców klasztoru.
Tam dopiero przekonano się, iż był wewnątrz wydrążonym; w jednym końcu znajdował się okrągły otwór, którego krawędzie były żłobkowane i nosiły ślady sprężyny, przytrzymującej pokrywę owego otworu.
— Moi przyjaciele! — rzekł kapitan głosem poważnym i wzruszonym — znajdujemy się wobec wydarzenia wielkiej wagi. Ten bolid nie jest niczem innem, tylko pociskiem stalowym, którego dokładny opis zawierają notatki inżeniera.
— Jednakże — wtrącił Ralf — czemże wytłomaczyć to, iż jest pustym i, co ważniejsze, że spadł właśnie tam, gdzie przebywał Ardavena? Wierzcie mi, że tu jest coś więcej nad prosty przypadek.