— Ta część planety, którą poznałem, jest stanowczo najdzikszą i najnędzniejszą — myślał — lecz muszę poznać resztę!
To pragnienie stawało się codzień potężniejszem, a myśl o możliwych niebezpieczeństwach podniecała tylko jego zapał.
Przyszło mu na myśl, że Erloor, schwytany podczas walki, mógłby mu opowiedzieć cokolwiek o tych tajemniczych krainach, dokładał więc wszelkich starań, aby obłaskawić to zwierzę, które trzymał w izbie, podziemnej, karmiąc surowem mięsem...
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Robert mógł do pewnego stopnia uważać się za bardzo szczęśliwego, a nawet możliwie szczęśliwego człowieka.
Jednak, dawna żądza przygód nie wygasła w nim: w oczekiwaniu bardziej szczegółowego poznania nowej planety, wynalezienia sposobu komunikacji z Ziemią i możliwego tamże powrotu, postanowił przynajmniej wybrać się na samotną wycieczkę w dalekie strony, bez towarzyszy, których naiwne uwielbienie było mu już uciążliwem.
Oddawna słyszał od Eoji, że na południu znajduje się straszna dolina, w którą się nawet Erloory nie zapuszczają. O istnieniu tej doliny mówiły odwieczne podania, lecz starcy, obecnie żyjący, nie umieli powiedzieć o niej nic pewnego. Wiedziano tylko, że leżała