Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzeczach, miewa zwykle drobne niedokładności, których unika istota mniej inteligientna, spełniająca swoje zadanie z dokładnością maszyny. Pszczoła, pająk, bóbr — nie popełniają w robocie swojej omyłek; człowiek się myli.
Tu zaś kopczyki torfu i ziemi gliniastej, wyrzucane na brzegi kanału, były z nadzwyczajną symetrją układane i rozmieszczane. Żaden nie był ani na linję większym od drugiego, ani nie stał w większem oddaleniu od drugiego; wszystkie były kształtu stożkowatego i nosiły odciski szponów.
— A jednak — rzekł do siebie Robert — to nie jest robota Erloorów! Z budowy ich oczu znać, że mogą widzieć i szkodzić tylko w nocy...
Przyszło mu na myśl więc, że wampiry mają jakichś groźnych pomocników — lecz to nie zachwiało jego odwagi.
— A więc będziemy walczyć! — zawołał — wolę świat zaludniony potworami, aniżeli pusty! Mam do pomocy, jako swego sprzymierzeńca, wszystką wiedzę, zdobytą przez lata całe nauki na Ziemi! Pomoc to wielka i mogę wierzyć, iż przyjdzie dzień, w którym zostanę władcą lub bóstwem tego nowego świata... Tego zresztą nie pragnąłbym, lecz pokonać złe i szkodliwe istoty — starać się będę ze wszystkich sił.
Zatopiony w tych marzeniach, Robert zapomniał o swych towarzyszach, którzy tym czasem spoglądali trwożnie na ów kanał.
Nieszczęsny mieszkaniec Ziemi, bez swej woli znajdujący się tutaj, zrozumiał, że siłą jego w przyszłości, będzie zaufanie tych ludzi; postanowił więc zdobyć je — i utrzymać. Z miłym uśmiechem przyprowadził