Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jest w tem, co się stało, wiele mojej winy; powinienem był przewidzieć, iż miss Alberta, choć odważna i bardzo energiczna, nie zniesie tego widoku.
I dodał z goryczą:
— Księgi święte mają słuszność, mówiąc, iż nie należy dopuszczać kobiet do praktyk magicznych i zetknięcia z niewidzialnymi duchami...
Dwaj mężczyźni spojrzeli na siebie przerażeni.
Ogarniał ich zawrót głowy, czuli straszne znużenie, nogi uginały się, a powieki, ciężkie jak ołów, opadały na oczy.
— Nie możemy się dać ogarnąć temu wyczerpaniu — rzekł z wysiłkiem kapitan — wychodźmy z tej wieży przeklętej, w której powietrze jest przesycone trującymi wyziewami! Gdybyśmy tu zostali jeszcze kwadrans, przypłacimy to wszyscy życiem — my i ona! Pomóż mi pan wynieść ją coprędzej na świeże powietrze!
Wzięli się więc do tego; ale choć każdy z nich był niepospolicie silnym i wyćwiczonym w różnego rodzaju sportach, z największym wysiłkiem udało im się podnieść bezwładne ciało, które im się wydawało ciężkiem, jak bryła ołowiu.
Zaledwie po upływie godziny znaleźli się na dole, a gdy nakoniec weszli do ogrodu pełnego woni róż, jaśminów i magnolji, byli zupełnie wyczerpani z sił.
Złożyli wciąż nieruchomą miss Albertę na kamiennej ławce, a kapitan udał się do domu po sole trzeźwiące, eter, wzmacniające kordjały, słowem, po wszystko, czego mogła dostarczyć jego domowa apteczka,
Za powrotem znalazł ją zbudzoną z omdlenia, lecz nadzwyczajnie osłabioną; doznane wstrząśnienie odebrało jej siły i mowę.