Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ponurym nastrojem. Późniejsze widziadła rozproszyły się...
Nagle, blady profil inżyniera Darvela ukazał się z ciemności, przejrzysty jak widmo, a skrzydlaty potwór rzucił się na niego natychmiast, z wyciągniętemi szponami.
Było to już nad siły miss Alberty: nie mogąc znieść tego widoku, wydała straszny krzyk i omdlała.
Nastąpiła chwila straszna!...
Na krzyk młodej dziewczyny świece zgasły, zjawiska znikły, a Ralf doznał wstrząśnienia tak potężnego, piorunującego, jakie chyba pochodzić mogą od prądu elektrycznego o sile tysięcy wolt.
W oczach mu pociemniało, stracił wszelką świadomość.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Gdy oprzytomiał, ujrzał stojącego przed sobą kapitana, bladego jak trup; wargi jego zbielały, a płomień pochodni, którą z trudem zapalił, chwiał się w jego drżących rękach.
— Miss Alberta... — wyszeptał z trwogą śmiertelną Ralf.
— Nie wiem, czy zdołamy ją ocalić — mruknął głucho kapitan i wskazał ją, leżącą wciąż jak martwą na kamiennem krześle.
— A Fara-Szib?
— Oto, co z niego pozostało!
Tu kapitan wskazał rozpaczliwym ruchem ołtarz.
Ralf ujrzał tam ze zgrozą tylko stos białego popiołu, wśród którego dymiły jeszcze zwęglone i zczerniałe kości... Milczał osłupiały, a oficer mówił dalej.