Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zaczęło się teraz dla mnie życie przerażająco jednostajne.
Każdego ranka, mój Erloor prowadził mię do miejsca, w którem zastawałem żywność, dla mnie przeznaczoną i mogłem napawać się dowoli światłem i powietrzem.
Niestety, nie ujrzałem więcej owego pasemka dymu, które wzbudziło we mnie tyle złudnych nadziei!
Przygotowywałem się w tajemnicy do budowy spadochronu: w szczelinie skały schowałem kilka ostrych skorup ze zjedzonych ślimaków — miały mi one posłużyć do przecinania włókien. Obrachowałem, że tutaj, wskutek mniejszej, niż na Ziemi, siły przyciągania, spadochron może być również mniejszy; nic jednak nie mogłem przedsiębrać w ciągu całego tygodnia, gdyż mimo pozornej wolności, byłem ściśle strzeżonym.
Rozpacz mię ogarniała: czułem, że energja moja słabnie i że zatrute powietrze jaskini nabawi mię wkrótce jakiej choroby. Erloory wbrew memu początkowemu mniemaniu, okazały się przy bliższej obserwacyi tylko krwiożerczemi zwierzętami; całego rozumu używały na mordowanie słabszych od siebie.
Jedyną ich inteligentną czynnością było splatanie mocnych sznurów z łyka drzewnego (podobnemi i mnie skrępowano), które im zapewne służyły do ich nocnych łowów.
Sądzę jednak, iż robiły to bezwiednie i odruchowo, gdyż nie było w tej robocie żadnego urozmaicenia: sznury były wszystkie jednej grubości i długości, z kulą kamienną na jednym końcu.
Czynnością tą zajmowały się stare Erloory, nie mogące już latać.
Przypuszczam, że sznury te musiały