Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wszystko mi jedno, muszę go widzieć! — wołał Jerzy. — Czyż nie pojmujecie, że tym człowiekiem może być tylko brat mój, Robert! Muszę się dowiedzieć — żyje, czy zginął!..
— Jakże możesz tak się łudzić? — rzekł Ralf ze smutkiem. — Myślę o tem już od jakich dziesięciu minut, ale nie śmiałem... nie mogłem tego powiedzieć!
Tu wskazał ruchem ręki na miss Albertę, która z twarzą zbielałą, słaniając się, oparła głowę na ramieniu Kerify.
Na te słowa jednak wyprostowała się z ogniem w oczach, z rękami wyciągniętemi, ożywiona szaloną, nieprawdopodobną nadzieją. W świetle pochodni, pod wysokiemi sklepieniami, delikatna jej piękność nabierała wyrazu tragicznego: rzekłbyś, że to któraś z bohaterek starego Eschylesa, przyzywająca niebo na świadki!
— Nie, panowie — rzekła uroczyście — Robert Darvel nie umarł.. on nie mógł umrzeć! Ludzie tacy nie ulegają tak łatwo — głos jakiś mi mówi, że wraca — zwycięzcą!
I dodała z zupełną, ślepą wiarą:
— Czyż byłby tutaj, gdyby był zginął? Nic nie jest niedostępnem dla zwycięzcy przestrzeni — wrócił tu, bo chciał tego!
Te gorące słowa zachwiały przekonanie Ralfa; serce jego zaczęło uderzać gwałtownie; nie mogąc odzyskać spokoju, był blizkim szaleństwa.
— Ależ — wyjąkał wreszcie — czyż mamy pewność, że to jest Robert?
Nie dokończył jeszcze tych słów, a już Jerzy rzucił się znów do bryły, zadając ślepe razy tu i ówdzie. Ogarnął go rodzaj szału: pod jego uderzeniami odłamki bryły leciały na wszystkie strony, a ze zmiażdżo-