Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Na coś to przyniósł, tchórzu? — zawołał Ralf, lecz po chwili krzyknął ze zdziwienia.
Pogładziwszy futro zwierzęcia, uczuł pod ręką tylko miękki, bezwładny worek ze skóry, w którym był szkielet — ani śladu mięsa, krwi, żył!
Kapitan się zbliżył, a rozgarnąwszy sierść za uchem szakala, ujrzał na skórze drobne, krwawe centki.
— Spodziewałem się tego — mruknął — takie same znaki miał na ręce lord Frymcock! Teraz już wiem, co to jest: ten szakal jest wyssany, pozbawiony krwi przez niewidzialnego!
— Albo przez niewidzialnych... Któż nam zaręczy, czy rodzaj ludzki nie będzie teraz napastowanym przez te potwory, wypłoszone ze swych odwiecznych kryjówek przez tępienie lasów, koleje, statki podwodne i aeroplany?
— A więc walka na śmierć i życie! — zawołał Ralf z zapałem. — Przecież i one muszą mieć jakąś słabą stronę — musimy więc ją znaleźć! Czyż warto być spadkobiercami całej wiedzy, genjuszu ludzkiego, ażeby dać się zwyciężyć w pierwszej walce z temi potworami! Upiory te mogłyby mieć powodzenie w starożytności, gdzie ciemni poganie wzięliby je za bóstwa — lub w ponurych mrokach średnich wieków, kiedyby uznano je za djabły — ale nie teraz. Wiedza uzbroiła nas przeciwko wszelkim wrogom, wszelkim katastrofom; niepodobieństwa nie istnieją dla niej!
— Owszem, nawet cieszyć się możemy, żeśmy pierwsi ujawnili te istoty — dodał Jerzy — jest to odkrycie wiekopomne!
Słowa te rozproszyły przygnębiające wrażenie, spowodowane przyjściem Zaruka; badano go już spokojniej.