Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

woli, który się gromadzi w mózgu naszego przyjaciela. Patrz pan, jak jego oczy płomienieją, a twarz wyraża spokój, lecz zarazem nadludzką siłę — możnaby powiedzieć, że te uczucia z niej promieniują, otaczając ją nadprzyrodzoną jasnością! Wola jego jest teraz dziesięćkroć silniejszą: gdyby nam coś rozkazał, musielibyśmy usłuchać go, choćby wbrew naszej woli.
Jerzy milczał, a że inżynier wziął to za znak niedowierzania, zawołał:
— Chcesz się pan może przekonać osobiście? Kapitan teraz rozkaże ci w myśli, abyś ukląkł — spróbuj mu się oprzeć!
— Rzeczywiście, to byłoby ciekawe... — bąknął Jerzy, zbierając swe siły, by okazać opór, w razie gdyby odczuwał jakiś wpływ na swe czyny — jeżeli będę zmuszonym uklęknąć, uwierzę we wszystko!
Kapitan rzucił na niego spojrzenie płomienne, nakazujące, a młody inżynier uczuł w piersiach gwałtowny, piekący ból... Za chwilę, pomimo wszelkich wysiłków, aby stać prosto, uczuł, że kolana ugięły się pod nim i zaczerwieniony, z czołem pokrytem kroplami potu, musiał uklęknąć.
— To jest przerażające... — wyszeptał — któżby się mógł oprzeć tej sile?
— Nauka jest potężną władczynią! — rzekł Ralf poważnie.
— Widzisz pan więc — rzekł Boleński — że gdyby nasz przyjaciel nakazał panu myślą, pójść po ten wielki nóż, który leży na stole i uciąć nim głowę Zarukowi, który słucha nas tak uważnie, musiałbyś pan usłuchać! Oto już nawet ulegasz nieświadomie jego woli...