Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zewnątrz podziemia, przy swych towarzyszach, równie jak on, wystraszonych.
Długi czas przeszedł, nim oprzytomnieli nieco; wreszcie Robert wyjąkał z trudem:
— Czy widzieliście? Nawet nie raczyli nas zabić, wyrzucili nas tylko pogardliwie ze swego legowiska. Mają Albertę w swojej mocy. Co robić, o Boże, co robić!?
— Ostrzegać nas teraz, a jeśli my jeszcze raz do nich pójść — to oni nas zabić... O, Allach, jak ja się bać strasznie... Biedna moja pani!...
— A jednak ja muszę jeszcze z nimi walczyć! — zawołał Ralf — inaczej nie byłbym chyba godnym nazwy Anglika. Nie ustępujemy tak łatwo z placu!
Usiadł, a ująwszy głowę obu rękami, zamyślił się. Wreszcie zawołał:
— Odwagi, moi przyjaciele — jeszcze nie wszystko stracone!
— Cóż za projekt przyszedł panu na myśl? — spytał Jerzy.
Ralf wziął z ręki murzyna ciężki drąg żelazny, którego niewidomy używał zamiast laski, i rzekł, wskazując złomy granitu nad wejściem do podziemia:
— Mam zamiar zabarykadować ich w tej kryjówce, tak, aby nie mogli unieść miss Alberty i pozostaniemy tu na straży, a pan Jerzy uda się natychmiast do Ain-Draham i zażąda od komendanta, aby nam przysłał silny oddział żołnierzy, czego nam nie odmówi z pewnością. Ruiny otoczy silny kordon, a wtedy zaczniemy odwalać wejście, lecz pod osłoną sieci drucianej, tak gęstej, iż się przez nią żadne stworzenie nie przeciśnie!