Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie wiedział, czy śni, czy czuwa, kiedy ten sam okropny krzyk, słyszany we śnie, rozdarł powtórnie ciszę nocy i umilkł, zagłuszony ostremi, dziwnemi głosami.
Robert wyskoczył z łóżka, ogarnięty straszliwą myślą i wybiegł z pokoju. W korytarzu ujrzał Ralfa i Jerzego, biegnących ze światłem: usłyszeli także ów krzyk, będąc jeszcze przy pracy i biegli, pewni, iż stało się coś złego.
— Co to było!? — zawołał Ralf. — Zdawało mi się...
— Czyż się nie domyślacie!? — krzyknął Robert — Niewidzialni... tam... w pokoju miss Alberty! Może ją uniosły... może zabiły!
Rzucili się wszyscy trzej w kierunku sypialni, a wkrótce przyłączyli się do nich: Kerifa, Zaruk i lord Frymcock.
Gdy dobiegli do drzwi, Robert silnem uderzeniem wysadził je z zawias.
Pokój był pusty...
Na poduszkach znać było odcisk głowy, spoczywającej tu przed chwilą.
Robert z rozpaczą wskazał na otwarte okno.
— Tamtędy... ją... uniesiono... — wołał, szlochając jak dziecko. — O, czemuż... nie czuwałem nad nią!..
— Musimy ją odnaleźć — zawołał Jerzy — uspokój się, Robercie... uspokój!
— Mówisz tak, bo nie znasz tych potworów — rzekł Robert głuchym, chrypliwym głosem. — Są już daleko ze swoją zdobyczą. Odnaleźć ją! Czyż myślisz, że to jest możebnem? Któż wie, w jakim kierunku i jak daleko są w tej chwili!... Nic nie możemy zrobić dla niej — nic jej nie ocali...
Nieszczęśliwy ścisnął kurczowo pięści, tak, że z pod