Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do ziemskich bananów i ananasów. Czegóż tam nie było! Kwiaty, wielkie jak Victoria Regia, której korona ma przeszło metr średnicy; Ijany niezrównanej lekkości, rzucały tu i ówdzie swe purpurowe łodygi; gdzieindziej, las olbrzymich varechów rozwijał swe pływające łodygi, drżące za każdem poruszeniem fal.
Lecz najwięcej mię zdumiewał w tym cudnym krajobrazie porządek, w jakim rosły te wszystkie rośliny, a który nie mógł być dziełem przypadku. Szpalery i aleje zakreślone były z geometryczną dokładnością: niektóre krzaki o szafirowych jagodach wyglądały, jak gdyby je świeżo ostrzygły nożyce ogrodnika, a ścieżki szerokie, pokryte różowym piaskiem, były najstaranniej utrzymane.
Cała ta podmorska okolica była nadzwyczaj ożywioną. Piękne ryby o łusce błękitnej ze złotem igrały między algami, lub przemykały się przez koralowe gaje, jak srebrzyste błyskawice. Skorupiaki ciemnoniebieskiego koloru, którym podobne widywałem w pierwszych dniach pobytu na Marsie, przesuwały się poważnie po różowym piasku, a meduzy, mające na sobie całą tęczę kolorów, kołysały się w wodzie. Widziałem tam żółwie mało się różniące od naszych rzecznych, oraz żółwie szyldkretowe, jak skubały różne rośliny ze spokojem owiec na pastwisku. Giętkie węgorze wysuwały się z pod krzaków, poruszając się zwinnie, jak jaszczurki, raje goniły małe rybki różnych kolorów.
Miałem przed sobą najcudniejsze akwarjum o rozmiarach niebywałych.
Byłem silnie wzruszony: pojąłem, iż znajduję się