Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tastycznych zwierząt czy roślin, a cały ten bajeczny krajobraz, zalany złocistem światłem, przeglądał się w ciemno-fioletowej toni.
Bardzo daleko widniała góra szeroka, przysadzista; z jej szczytu wychodziła wstęga brunatnego dymu: był to pierwszy, widziany przeze mnie na tej planecie, wulkan. W małem oddaleniu od wieży, w której się znajdowałem, naliczyłem jeszcze dwanaście takich samych! Wznosiły się z fal morskich, tworząc archipelag, olśniewający grą kolorów.
Przekonałem się wtedy, że nie posiadają one żadnych otworów: wszystkie miały jednakowe rzędy kolumn i arkad, lecz bez nisz głębokich. Budowa ich przypominała staroświeckie wizerunki wieży Babel, jakie się znajdują w dawnych wydaniach Biblji.
Nie mogłem ochłonąć ze zdumienia, tak wszystko to było nadzwyczajnem! «Moja» wieża również była zewsząd otoczoną morzem, lecz zmęczony mój umysł nie mógł rozstrzygnąć pytania: w jaki sposób się tu dostałem?
Poszedłem w przeciwną stronę platformy: i tam były takie same wieże, dalej fioletowe wody morza, a na krańcach widnokręgu biaława mgła oznaczała blizkość lądu. Boski spokój, rozlany w tym krajobrazie, działał na mnie kojąco; gdyby nie ból we wnętrznościach, będący skutkiem głodu, możebym nie szukał sposobu ucieczki.
Najgłębsza cisza tu panowała; nie widziałem ani słyszałem żadnego znaku życia i zapytywałem siebie, czy to jest sen, czy rzeczywistość?
Z westchnieniem żalu oderwałem wzrok od cudnego obrazu tajemniczej okolicy, aby rozpocząć nową walkę o życie dla wiedzy.