Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Można powiedzieć, iż potwór ten miał pysk umieszczony wprost na nogach. Całe ciało było pokryte żółtawemi łuskami, a małe, bystre oczy wyrażały niesłychaną srogość, który to wyraz powiększała jeszcze kryza krwistego koloru, kapryśnie wycinana u brzegu i ułożona w głębokie fałdy, jaką nosił każdy szlachcic za czasów Szekspira. To wszystko składało się na całość potworną i wstrętną.
Przyrzekłem sobie, że gdy znajdę takie straszydełko, to je oswoję — a kiedyś może i na Ziemię ze sobą zabiorę.
Ci, którzy go zabili, opowiadali mi, że go spotkali na bagnisku, gdzie stał, kołysząc się na swych długich nogach, jak bocian. Jego białawe, wiotkie mięso było mi wstrętnem i nie mogłem wymódz na sobie, aby go skosztować, pomimo zapewnień Marsjan, iż jest nader miękkie i soczyste.
Za nadejściem nocy kazałem dorzucić drzewa na stos i przysposobić zapas paliwa na całą noc, co moi podwładni uskutecznili z wielkim pośpiechem.
Wielką radością napełniało ich to, iż dotąd nie widzieli ani jednego Erloora, wylatującego ze skalistych okien i byli pewni, że cały ród ich wrogów został wytępionym!
Nie podzielałem tych złudzeń, lecz nie mówiłem nic, nie chcąc psuć ich radości. Wszakże znałem dopiero niewielką część planety: niewątpliwie w dalszych okolicach musi się znajdować więcej schronisk obrzydłych Erloorów. Wystarczy zatem, aby jeden zbieg, z owej rzezi ocalony, wezwał na pomoc stada mieszkające dalej, a położenie nasze mogło stać się strasznem, tembardziej, iż znajdowaliśmy się w okolicy, zupełnie