Strona:PL Lange - Miranda.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdawało mi się, że jestem na zbiorowym seansie medjumicznym.
Ci magnetyzerzy — byli to ludzie fluidyczni, którzy po swem odcieleśnieniu specjalnie oddali się pracy nad tajemniczemi siłami natury.
Przypomniała mi się Miranda — i moja teorja, która twierdzi, że w miarę dematerjalizacji medjum materjalizuje się zjawa. Z zaciekawieniem też przyglądałem się temu, co miało nastąpić.
Zważywszy, że oczy Solarów mają daleko większą skalę twórczą, niż nasze, łatwo zrozumieć, że ich siła magnetyczna przerasta siłę podobną któregobądź znanego nam w Europie magnetyzera.
Z oczu ich płynął jakiś potężny ogień, który się kondensował w postaci iskry czerwono-złotej. Ta iskra, uderzając w oczy medjum, usypiała je momentalnie — i zwolna kandydat zapadał w sen kataleptyczny.
Po niejakim czasie z ciała uśpionych wyłaniała się bezforemna biała masa, która po kwadransie przybierała postać ludzką, a jednocześnie nogi i ręce medjum znikały bez śladu; postać widmowa stała chwilę koło szklanego stołu, jakby chcąc powrócić do swej siedziby pierwotnej.
Ale magnetyzer wprowadzał medjum w stan hyperkatalepsji — i wtedy kolejno dematerjalizował się kadłub i cały organizm: najdłużej trwała głowa i serce, które było osłonięte zimnym kompresem.
Tymczasem astral, który się wyłonił z medjum, stawał się coraz realniejszy.
Ale był to dla magnetyzera moment największego wysiłku, gdy ciało kandydata znikło zupełnie i gdy na stole operacyjnym nie leżało już nic, a natomiast tuż obok stołu widzialny był zjaw widmowy, o oczach błyszczących, choć zdu-