Strona:PL Lange - Miranda.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cia, że pracują nieustannie i bardzo dokładnie i bardzo wiele produkują.
Widziałem tu wielką liczbę warsztatów rozmaitych, targowisk po wsiach i miastach.
Są też koleje żelazne, które tu budowali Anglicy, gdyż prowadzą oni dość ożywiony handel, z Telurami.
Domki po wsiach są ładne i czyste; — bujne są pola uprawne ryżu, pszenicy, kukurydzy, herbaty, kawy it.d.
Wszędzie porządek, czystość, praca, gospodarność, oszczędność — i nuda, nuda! — Nuda przeraźliwa unosi się tu w powietrzu ponad wszystkiem... Dusza ludzka tu zamarła.
Armja nasza powolnym i niskim lotem zajmowała kraj, pozostawiając dwóch — trzech ludzi w każdej ważniejszej miejscowości.
Nie był to zbyt ciężki ucisk, gdyż wszędzie pozostawiano rząd, organizowano milicję miejscową — a rekwizycji żadnych nie robiono, ile że naszej armji było to niepotrzebne.
Z przyczyny powolnego teraz ruchu Solarów mogłem za nimi zdążyć bez trudu. Dowiedzieliśmy się, że naczelnik państwa — widząc niepodobieństwo walki przeciw naszym metodom wojennym — gdyż miał już blisko sto tysięcy żołnierzy uśpionych — zaproponował pokój. Dowódca nasz, który dowiedział się telepatycznie, że armja kalibańska częściowo zginęła, częściowo poszła w rozsypkę — chętnie się zgodził na pokój, gdyż wojnę uważaliśmy za malum necessarium i drogę do pokoju.
I tu zresztą żadnych warunków okrutnych nie postawiliśmy: ani jeńców nie brano, ani kontrybucji nie wymagano.
Rozeszliśmy się bardzo po gentlemańsku — a władca Telurów doszedł jeszcze raz do wniosku, że nadludzkim żołnierzom republiki Słonecznej — sprostać nigdy nie będzie w stanie.