Strona:PL Lange - Miranda.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Żadna wojna nie wybucha sama przez się. Zazwyczaj bywa ona rezultatem grzechów ludzkich, stuleciami nagromadzonych. Świat wasz — (my znamy waszą historję) — popełniał zbrodnie i chciał je łamać i usuwać zapomocą nowych zbrodni. Żaden Bóg na świecie nie może cofnąć czynów, które się stały i zmienić ich w niebyłe. Jest to granica wszechmocy bożej. Wojna, którą między sobą prowadzą Anglicy — jest wynikiem tysiąca czynów minionych, których żadna siła nie przekreśli i nie cofnie. Przeznaczenia muszą się dokonać. Jest tajemnicza ręka, która — poprzez te rzezie — prowadzi świat do swoich celów, innych niż cele, jakie sam człowiek sobie postawił. Oto przyczyna, dla której Surjawastu stanęła w czasie tej wojny na uboczu.
Odpowiedź ta była mi nieco przykra, gdyż wydawała mi się sucha i nieubłaganie zimna: ale czułem w niej, jakby głos wielkiego prawa Karmy. Podziękowałem staremu i jeszcze chciałem go o coś zapytać, gdy nagle, niedaleko nas, zwróciła moją uwagę grupa młodych ludzi, którzy mieli w ręku lutnie i otaczali jednego ze starców. Ten — siedząc pod gęstą figą — coś przemawiał rytmicznie, oni zaś natychmiast jego słowa powtarzali, przygrywając na lutni. Później starzec przestał mówić, oni zaś, już to chórem, już to na pojedyncze głosy się podzieliwszy — śpiewali w całości te rytmiczne słowa, które on przedtem wygłaszał częściami. Zaciekawiony, co to takiego, pytałem Wiszwamitrę: starzec, przemawiający rytmicznie, był to poeta, który tworzył poemat, a ci młodzi ludzie — to rapsody, którzy na pamięć się uczą jego pieśni i recytują je śród ludu. Dowiedziałem się przytem, że poeci tu nie piszą swoich utworów, ale je wygłaszają. Zauważyłem też, że wogóle książek tu jest mało — i te po większej części