Strona:PL Lange - Miranda.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bo niema nic doskonałego. Po wielu latach, którą każda para określa sama, następuje uwieńczenie związku — gody ślubne — uroczystość, w której niema fałszu.
Ponieważ jestem z części świata, w której przy pozornej monogamji panuje w rzeczywistości wielożeństwo, zauważyłem z pewną nieśmiałością.
— Czy kochankowie zawsze są sobie wierni? Czy ich nie nuży ta jednostajność?
— Niema tu żadnej jednostajności. To zależy od bogactwa duszy. W jednej kobiecie jest czterdzieści cztery kobiet; w jednym mężczyźnie czterdziestu czterech mężczyzn. Należy to umieć ze siebie wyłonić i w drugiej osobie wywołać. Ten, który, jak motyl przelatuje z kwiatka na kwiatek, żyje w złudzeniu, że szuka i znaleźć nie może. Należy się zatrzymać na jednym bogu, na jednej idei, na jednej miłości. Don Juan umiera nienasycony dla tego, że nigdy nie znalazł tego punktu ostatecznego, do którego dążył. My umieramy nienasyceni dlatego, że nikt z nas nie jest w stanie do samego dna wyczerpać nieskończoność drugiej duszy.
— I to jest metoda — pomyślałem, alem nic nie powiedział, bo jako człowiek zepsuty uważałem, że jednak Don Juan wybrał lepszą cząstkę.
Tu wtrącił się do rozmowy stary Wiśwamitra:
— Muszę ci powiedzieć, szanowny Angliku, że u nas stosunki ludzkie nie są oparte na żadnym specjalnym kodeksie prawnym. Każdy prawo nosi sam w sobie — i rzadko się zdarza, aby ktoś postąpił wbrew istotnemu prawu przyrodzonemu, które tkwi w samej naturze naszych czynów. Jeżeli się zdarzy, że ktoś popełni błąd i stracił w sobie drogę prawdziwą, zwraca się do ministerjum Mądrości, aby mu jego wątpliwości