Strona:PL Lange - Miranda.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jedna pastylka dziennie zupełnie wystarcza; ale dwie — nawet trzy nie zaszkodzą.
— Od jak dawna wy to znacie!
— Od ostatniej rewolucji. W owym to czasie nasz minister Mądrości Agastja wynalazł zasadniczą materję bytu — niejako astral materji — i nazwał go Nirwidjum.
— Nirwidjum? — zawołałem zdumiony, aż zimny pot spłynął mi po czole: przypomniał mi się Nirwid — jego teorje naukowe — jego tajemnicza maszyna — i jego śmierć tragiczna.
— Tak — Nirwidjum — to znaczy po sanskrycku mniej więcej tyle co „ciało niewidzialne“. Nie wszystko mogę ci o tem powiedzieć, bo jestem w służbie Potęgi, ale ktoś z ministerjum Mądrości lepiej ci to wytłumaczy. Bez Nirwidjum nie bylibyśmy tem, czem jesteśmy. Gdyż Nirwidjum wyzwala nas od ciała pierwotnego, w którem dziecinne przepędzamy lata, a w którem wy trawicie cały żywot.
Zauważyłem, że tu nikt się nie wstydzi przyznać, że czegoś nie wie. Zresztą niebardzo rozumiałem jego ostatnie słowa. (Ale do kogo podobna jest Damajanti?) — Gospodarz mówił dalej:
— Następnie Nirwidjum, żywiąc nas, jak to widziałeś, umożliwiło nam rozwiązanie bardzo zawikłanej sprawy socjalnej. Poprostu zmieniło naturę człowieka: bez zmiany człowieka, nie zmienisz społeczności. Nakoniec Nirwidjum dało nam siłę niezwyciężoną: ten maleńki mieczyk, który widzisz — jest dostateczny, by trzymać w odwodzie bardzo liczną armję. Tysiąc żołnierzy naszych wystarczy przeciw stu tysiącom wrogów. Byłeś dzisiaj na mieście i widziałeś spokój zupełny: a tymczasem my jesteśmy w przededniu wojny. Z jednej strony idą Telury, z drugiej — Kalibany. Za dwa — trzy dni będzie wojna.