Strona:PL Lange - Miranda.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie przypomnieć — i zacząłem przypuszczać, żeśmy się znali w żywocie poprzednim.
W chwili, gdy mnie Damajanti całowała w czoło, zjawił się ten sam mężczyzna, który mi sprowadził samochód. Był to, jak się okazało, mąż mojej przewodniczki.
Przyznam się, że mnie ta wiadomość dotknęła w serce, jak małe ukłucie. A ja jużem zaczął marzyć. Ach! „Tanto gentil e tant‘ onesta pare“...
Odlecieli. Wasiszta oraz jego żona, rodzaj Andromachy, poprosili mnie do środka.
Przedewszystkiem, zgodnie z rozporządzeniem siostry, Wasiszta zaprowadził mnie do kąpieli. Była to wanna, jakby majolikowa, do której wlał mi sam wody dziwnie błękitnego koloru, temperatury umiarkowanej (27 st. R.) i przesiąkłej aromatem orzeźwiającym.
Wykąpałem się z rozkoszą i poczułem się po tej kąpieli nadzwyczaj wzmocniony, a tyle ze mnie wypłynęło wszelkiego potu, że byłem jakby nowym człowiekiem. Nigdy żadna kąpiel na mnie tak nie oddziałała.
Naraz, tak mi się zdawało, zaczynało mi się w oczach rozjaśniać; lepiej rozumiałem tutejszych ludzi.
W czasie mojej kąpieli Wasiszta wyszedł, ale w pewnej chwili powrócił i, gdym się wycierał ręcznikiem, oblał mnie jakiemś czarującem pachnidłem, b. subtelnem, które przeniknęło moje całe ciało.
Jednocześnie przyniósł mi suknie, krojone podług mody miejscowej, tak, że gdyby nie moje gruboskórne ciało, niczem bym się nie różnił od Solarów.
Później zaproszono mnie na posiłek.
Wszedłem do sali, gdzie na sposób wschodni — stół był niski, a zamiast krzeseł — poduszki