Strona:PL Lange - Miranda.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starsi chłopcy — czuwał nad ich zachowaniem się mężczyzna.
Wielu było latających w tę i ową stronę po powietrzu; niektórzy witali się z sabą, zatrzymywali po drodze, rozmawiając; przyczem, jak ptaki, umieli trwać zawieszeni w powietrzu.
Przyglądając się tym wszystkim rzeczom, wspomniałem, że Campanella wyspę, na której mieści się Słońcogród, zowie Taprobane. Zapytałem swą Beatryczę:
— Gdzie tu leży wyspa Taprobane?
— A no, właśnie to nasza wyspa.
— Kraj wasz jest mało znany, ale trzysta lat temu pewien Włoch, imieniem Campanella, opisał waszą Republikę. Czy znacie to nazwisko?
— Ja go nie znam, ale będzie o tem wiedział albo sam Metafizyka, albo minister Mądrość.
Serce mi być zaczęło: to się zgadza ze słowami Campanelli.
— Cóż to znaczy?
— Zdaje mi się, że ty coś wiesz o tem wszystkiem. Ale ci powiem: w kraju naszym najwyższy naczelnik nosi tytuł Słońce albo Metafizyka, gdyż na zasadach metafizyki kieruje naszem życiem. Pomagają mu trzej ministrowie: Miłość, Mądrość, Potęga—a bacz, że są to trzy główne atrybuty Boga i że ich esencję streszcza Metafizyka czyli Słońce.
— A więc niema wątpliwości. To jest „Città del Sole“ Campanelli na wyspie Taprobane.
— Słońce wszystko wie: on ci to wszystko powie.
— Daleko to jeszcze do stolicy!
— Dla nas, co latamy po powietrzu — odległość prawie nie istnieje. Ale dla ciebie, co musisz jechać wózkiem — od brzegu do miasta