Strona:PL Lange - Miranda.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W czasie katalepsji szamana ukazywało się widmo, które przemawiało językiem mongolskim, bardzo mało mi znanym tak, że nic go nie rozumiałem. Kilka razy, jakby z ogromnym trudem, duch mówił po polsku. Powiedział mi raz: Warszawę zajęli Niemcy. Innym razem mi powiedział: Mirandę wywieźli (Niemcy) do Mmmburga. Nazwę miasta wybełkotał niewyraźnie.
Owóż u mego szamana dematerjalizacja odbywała się, ale w stopniu bardzo nieznacznym. Mianowicie jego ręce i nogi stawały się nieco szczuplejsze niż w stanie normalnym, ale nie znikały, jak u Mirandy.
Byłoby rzeczą nader cenną zważyć ciężar szamana w czasie jawy i w czasie transu, ale niestety nie miałem odpowiedniej wagi.
Choć zagadnienie moje było bardzo nęcące, krępowałem się jednak robić ten eksperyment, gdyż, o ile by ten stary szaman zniknął i dajmy na to nie powrócił — to mógłbym łacno uchodzić za jego zabójcę i wywołać niezadowolenie lub zemstę gościnnych i dobrych ludzi, śród których losy kazały mi zamieszkać.