Strona:PL Lange - Miranda.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyzwolił się z więzów ziemi, ciało to raptownie znalazło się na swojem miejscu.
Oczy moje były bielmem materji zakryte i nie mogę stwierdzić, czy prawdą jest, co mi w pewnej chwili powiedziała Sakuntala, wskazując jakiś punkt na powietrzu.
— Patrz, oto dusza Damajanti leci w wyżyny! Widzisz ten błękitny obłok? To ona.
Wszyscy go widzieli tutaj — wszyscy wołali:
— Pozdrowiona bądź, Damajanti!
Ja nie widziałem nic — i przypuszczałem poprostu, że cała ta gromada ludzi ulega złudzeniu. A jednak zbyt wielka powaga była w ich słowach i nie wolno mi traktować jej fałszywie. Widać mają oni inne oczy.
Kiedy zwłoki spłonęły na popiół, odpowiedni urzędnicy zebrali popiół w urnę — i oddali ją rodzinie.
Jednakże Narajana uznał za właściwe nie chować ofiarnicy na cmentarzu powszechnym, ale urnę z jej popiołami umieścić w świątyni Słońca.
Uważał bowiem jej czyn za zjawisko przełomowe w historji Surjawastu: jej dobrowolne męczeństwo podnosiło duchowość ludu Słonecznego o jeden stopień wyżej.
Było to dnia 12 września 1918 roku.
Nie sądžcie, że tylko my tu na miejscu widzieliśmy tę wielką uroczystość. Wieść o tej ofierze rozeszła się w jednej chwili po całym kraju, telepatycznie rozpowszechniona przez specjalnych heroldów — i również wszyscy, choć na różnych końcach republiki zamieszkali, całą tę uroczystość widzieli naocznie. Nie widzieli jej tylko zaprzańcy z doliny Gór Zielonych, ale wieść o tem doszła ich w jakiś czas później — i liczna młodzież, która dotąd żyła tam oderwana od praw miejscowych — zjawiła się nagle w