Strona:PL Lange - Miranda.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jednego Kalibana. Tak samo, jak my, posiadają oni siły medjumiczne, a zjawy astralne, jakie się w ich obecności wyłaniają — są również białe, jak nasze zjawy. O ileby je później utrwalić ogniem i kąpielą — nie różniłyby się niczem od nas. Istnieje u nas niechęć do podbojów, ale trzeba będzie tę niechęć przezwyciężyć, gdyż nie tylko naszą wyspę, ale całą ziemię musimy opanować. O ile bowiem można tę rzecz sformułować, cała ewolucja świata idzie w tym kierunku, aby glob materjalny zmienić na glob astralny. Bo jak każda osoba ludzka, tak cała planeta posiada swego astrala — i na tem polega stopniowe uduchowienie bytu na świecie. Materja po to istnieje, aby stać się duchem. I nietylko ziemia, ale być może inne planety ulec muszą przemianie, jaką myśmy tu rozpoczęli na Taprobanie. Nie dostaną się tam ludzie ani balonem, ani aeroplanem, ale my moglibyśmy się tam dostać, choć nie jest wykluczone, że już i tam są duchy, co znają nasze tajemnice. Uważajcie, że my, wprowadzając nasze astrale w stosunki ludzkie, podnosimy, co prawda, te stosunki na wyższą płaszczyznę, ale narzucamy swoim widmom interesa, uczucia, namiętności i pragnienia ludzkie. Są to ludzie, zapewne doskonalsi, ale zawsze jeszcze ludzie. Rzeczą przyszłości, rzeczą wyższego uduchowienia będzie zastralizować i zeteryzować wszystko: całą naturę, a z nią i społeczeństwo — podnieść na wyższy stopień ewolucji. — A zatem, wbrew Czarwace, nie tylko nie żądam ograniczenia naszego systemu w naszym kraju, ale przeciwnie, żądam jego rozszerzenia naprzód na całą wyspę, a dalej na całą planetę.
Czarwaka jeszcze odpowiadał obu mówcom i ci znów mu replikowali, ale nic już nowego w ich słowach nie słyszałem. Od czasu do czasu to jeden, to drugi dostawał oklaski, ale w każdym razie nie wymyślali sobie od złodziei, ban-